Kliknij tutaj --> 🎆 naprawde jaka jestes nie wie nikt tekst piosenki

Powiedz kim naprawde jestes - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Tekst piosenki: Spotykamy się co dzień, nie widzimy się. Lustra zamykają nas w mono-świecie. Daj mi chociaż jeden znak, że rozumiesz coś. Jesteś Ty i jestem Ja i tak wiele ponad to. Spotykamy się co noc, nie czujemy nic. Ściany, okna chylą się w klaustro-świecie. Mało miejsca - więcej nas, lecz oddechu brak. A za oknem tyle Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka). Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Dowiedz się więcej o ciasteczkach w Polityce Prywatności. Nie ma nas. Wciąż pamiętam, że był taki ktoś Kto radością karmił moje usta Czy dzień, czy sen, my nienasyceni I pamiętam, że to byłaś Ty Malowałaś niebo jak lataw Inny nie będę Mister Dex tekst piosenki oraz tłumaczenie. Obejrzyj teledysk z Youtube i posłuchaj mp3 z YT. Sprawdź chwyty na gitarę. Ale nie dla tej suki, nie idź za strzygą w japonkach (nie) I jak artysta do fana: Tam, gdzie się zjawi wygrana, tam zawsze znajdzie się drama Mówię, jak ja do słuchacza: Jeżeli nie chcesz - nie wracaj, włącz sobie topkę na kaca Mówię, jak dusza do duszy: Zanim cokolwiek nas ruszy, zniesiemy wszystkie pokusy Mówię, jak zwykły J Ai Rencontre Le Pere Noel Film Streaming. Dnia 18 marca 2010 roku w Zespole Szkół nr 4 odbył się V Szkolny Konkurs Recytatorski „Naprawdę, jaka jesteś nie wie nikt…” W konkursie wzięło udział 12 uczniów, którzy zaprezentowali utwory poetyckie poświęcone kobiecie. Jury w składzie: Przewodnicząca:Anna Kamińska-Grzesiak – dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Jaśle,Andrzej Papciak – Zastępca Naczelnika Wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego w Jaśle,Małgorzata Sławniak – wicedyrektor Zespołu Szkół nr 4 w Jaśle przyznało 2 wyróżnienia dla: – Iwony Świątek – kl. 2m– Pawła Wiśniewicza – kl. 1i i Aleksandry Wojnarowicz – kl. 1o (wspólna recytacja) I miejsce – Kamil Rodak – kl. II e1II miejsce – Katarzyna Stęgowska – kl. II e2III miejsce – Marcin Grzyb – kl. I i Organizatorami konkursu były opiekunki Koła Żywego Słowa: mgr Bożena Gogosz i mgr Anna Tyrpak. Powiat Jasło Back to top button Kalina Jędrusik to postać pod każdym względem wyjątkowa. Nie ma sensu wymieniać tu wszystkich kontrowersji, sensacji, nieporozumień, plotek, pogłosek, pomyłek, złorzeczeń i biadoleń, które wywoływała – chcąc albo czasem i nie odzywki typu „Odp… się, strażaku” (do przedstawiciela straży pożarnej w Sali Kongresowej, który usiłował ją odwieść od palenia na scenie), prowokacje, np. wepchnięcie się w rozchylonym nieco szlafroku do kolejki Kaszubek w sklepie spożywczym na Helu, zażądanie skrzynki szampana i oświadczenie, że będzie się w nim kąpać; wolna miłość w wolnym małżeństwie ze Stanisławem Dygatem, krzyż z granatów na dekolcie podczas występu dla robotników Stoczni Gdańskiej, a potem, gdy zakazano jej dekoltów (i odsunięto od wielu występów), założenie czarnej sukni bez wcięcia pod szyją i na koniec odwrócenie się tyłem do widowni, by zademonstrować olbrzymi dekolt, sięgający strefy zdecydowanie pod pasem. Wycięcie przez Andrzeja Wajdę z jego największego chyba arcydzieła, Ziemi obiecanej, zbyt odważnych (?) fragmentów sceny Jędrusik z Danielem Olbrychskim w powozie, bo przecież będą na to chodzić wycieczki szkolne! I tak dalej, i tak jeszcze, dla ochłonięcia i odmiany, wizerunek zaborczej, niedobrej macochy autorstwa Magdaleny Dygat, córki Stanisława z jego pierwszego małżeństwa, i wspaniałej, spolegliwej matki chrzestnej – takiej starszej przyjaciółki-życiowej przewodniczki, autorstwa Magdy Umer. Z jednej strony możemy przywołać wiele wspomnień o kapryśnej gwiazdeczce – nieznośnej, nieliczącej się absolutnie z bliźnimi, z drugiej – o troskliwej, wiernej przyjaciółce, w dodatku kochającej i przygarniającej psy tudzież koty. A na dodatek jest jeszcze historia o utraconej, urodzonej zbyt wcześnie córeczce i późniejszej dramatycznej operacji, która na zawsze pozbawiła Kalinę Jędrusik perspektywy i są jeszcze piosenki, którymi ta czołowa gwiazda scen i ekranów PRL czarowała zarówno szeroką telewizyjną widownię, jak i wytrawnych koneserów. Piosenki te wykreowały i utrwaliły jej wizerunek wampa, zjawiskowej „kobiety znikąd”, urodzonej z żeberka kaloryfera (iście diaboliczny pomysł Jeremiego Przybory), szukającej swego Romea, ukrywającej pod obcisłą suknią, w głębi pokaźnego dekoltu czułe, wrażliwe nadaje się to wszystko na świetny materiał do stworzenia monodramu z piosenkami w wykonaniu utalentowanej wokalnie aktorki? Ano się nadaje. A jest taka w poznańskim Teatrze Nowym? No jasne, przecież wiadomo o tym od dawna – Anna Mierzwa się nazywa! No to do roboty!Autorska koncepcja Anny Mierzwy oraz jej wybór piosenek z repertuaru Kaliny Jędrusik, jakie wykonuje na Scenie Nowej, zostały przyodziane (jak to jest ujęte w programie) w „tekst i dramaturgię” przez Magdalenę Zaniewską. Mamy tu cały szereg smaczków, a to tragicznych, a to satyrycznych. Obok zgryźliwej powiastki o Violetcie Villas, która jedzie na spotkanie z Wajdą, by porozmawiać z nim o propozycji zagrania Zuckerowej i nagle rezygnuje, zawraca i nie pojawia się na spotkaniu z reżyserem, dzięki czemu proponuje on tę rolę naszej bohaterce (Mierzwa-Kalina: „Może przebiegł jej drogę czarny kot?”); mamy tu sugestywnie opowiedzianą historię o martwym dziecku, które miało zamknięte oczy i nie można było nawet stwierdzić, jaki mają one kolor. Jest też dialog z tow. Wiesławem, który przemawia z ekranu tekstem osławionego antysemickiego przemówienia z 19 marca 1968 roku (Kalina zwraca się do niego per „Wieśku”). Gdy mowa jest o starzeniu się gwiazdy, Zaniewska i Mierzwa nie szczędzą nam też drastycznych opowieści, np. tej o topielicy z Sekwany: gipsowy odlew jej twarzy przekształcono w nieskończoną serię gumowych masek, które służyły kilku pokoleniom adeptek i adeptów na kursach pierwszej pomocy – robili sztuczne oddychanie twarzy trupa. W tej ostatniej, najlepszej zresztą części spektaklu, opowiadającej o powolnym pogrążaniu się bohaterki w niebyt, przy zachowywaniu pozorów, że „się gra”, „się śpiewa”, „się mobilizuje” na kolejne występy, udając, że „wszystko jest jak należy”, Mierzwa-Kalina przywołuje starzejącą się Marlenę Dietrich, która przed kolejnymi występami na estradzie „likwidowała zmarszczki”, ściągając skórę na twarzy poprzez wbijanie szpilek pod włosy, w skórę czaszki. Potem po występie dezynfekowała głowę i pozwalała goić się ranom. A zaczyna się to wszystko dość śmiesznie, przede wszystkim „superseksownie”: najpierw zasiadający na swych miejscach widzowie atakowani są przeciągłymi jękami gitary, na której gra autor (świetnej skądinąd) muzycznej oprawy i aranżer piosenek, Krzysztof „Wiki” Nowikow. Rzut oka przed siebie: po lewej stronie sceny rozwieszone jest na różnej wysokości, w zbitce stado przymglonych luster w złotych oprawach. Za nimi majaczy postać gitarzysty. Z kolei po prawej widać czerwony szezlong, a na samym środku wisi szeroka zasłona z folii. Za nią wygibuje się coś jakby nagie ciało oświetlone reflektorem bijącym z rozbłyska pełnym światłem. Mierzwa-Kalina zrywa zasłonę i ukazuje się naszym oczom w czarnej peruce i w cielistej halce z czarną, koronkową górą. Śpiewa słynny przebój Bo we mnie jest seks, wyginając się, a jakże – seksownie i zalotnie. (Swoją drogą któż dzisiaj pamięta, że pierwszym, premierowym wykonawcą tej piosenki w Kabarecie starszych panów był Wiesław Michnikowski?)Skoro o seksie już mowa, to zaraz po piosence mamy krótką, dość dosadną wypowiedź na temat mężczyzn, a potem przechodzimy od razu do wyimaginowanej rozmowy telefonicznej z Władysławem Gomułką, która naprawdę nigdy nie miała miejsca. Ludzie się śmieją. Nie wiem, czy Kalinie Jędrusik byłoby do śmiechu, w końcu to właśnie Gomułce zawdzięczała ona zakaz „zbyt częstego” pokazywania jej na ekranach telewizorów, a nawet na ekranach kin. Czy tow. Wiesław rzucał kapciami w telewizor, gdy ją widział na ekranie? Czy może nawet rzucał całym telewizorem o podłogę, jak głosi „miejska legenda”? Któż to wie. Na pewno wiadomo, że po jej występie z krzyżem na dekolcie w Stoczni Gdańskiej miarka się przebrała i zaczął obowiązywać wspomniany przed chwilą niepisany, lecz bardzo dotkliwy obszernym, nierównym, pomarszczonym ekranie z tyłu sceny wyświetlany jest film z wielkim tłumem ponurych ludzi. Potem film z zajść na Krakowskim Przedmieściu 8 marca 1968 roku. I znów rozmowa Kaliny z przemawiającym „Wieśkiem”, trochę nawet śmieszna, ale ludzie zaśmiewają się chyba ciut na wyrost. Bo jednak we mnie ta przemowa Gomułki wciąż wzbudza wstręt i poczucie grozy. A już wybieranie pojedynczych słów i zwrotów z tego przemówienia, tak by pasowały do napisanego przez Zaniewską tekstu i były jakby „fragmentami rozmowy” tow. Wiesława z Mierzwą-Kaliną jest pomysłem z nie najlepszego kabaretowego show w szczęście zaraz potem mamy wprowadzenie do pasjonującego wątku (jednego z dwóch wiodących w tym spektaklu – drugi to wspomniane już odchodzenie), który można by nazwać „niekonwencjonalna, seksowna artystka kontra real-socjalistyczne społeczeństwo epoki małej stabilizacji”. Kalina opowiada o swym wychodzeniu rankiem na balkon, podczas gdy po drugiej stronie ulicy Kochowskiego na Żoliborzu „kwitnie” regularnie co dzień kolejka pod mięsnym. Padają cytaty z komentarzy o „Dygatowej”, co to nic nie robi, a forsy ma jak lodu, rozbiła małżeństwo Dygata itp. (O tym, że Dygat też się jakoś chyba do tego przyczynił – ani słowa.) W trakcie tej opowieści Mierzwa-Kalina rysuje kredą na czarnym tyle stojącej obok szezlonga szafki sylwetki kobiety i mężczyzny trzymających się za ręce. A w tle odzywa się od czasu do czasu tow. Wiesław niczym złowrogi chochoł rodem ze swej przaśnej, dusznej epoki. Front Jedności Narodu był w PRL pseudodemokratyczną fikcją, natomiast przywołana przez Mierzwę-Kalinę jedność narodu w nienawiści do Jędrusik była faktem – ponurym, lecz jak najbardziej realnym. Symbolizują ów „front” nanizane na sznurek główki, które Kalina animuje, wkładając co chwilę w ich usta zgodny okrzyk: „Embargo!” (czyli szlaban na ekran) oraz pełne lejącego się obficie hejtu listy kobiet z rozmaitych zakładów pracy. Jak widać, tow. Gomułka nie był odosobniony w swym dysguście wobec nazbyt, powiedzmy, wyzwolonego (choć jak najbardziej autentycznego) publicznego wizerunku artystki. Ciśnienie na widowni od razu rośnie, tu i ówdzie wybucha chichot. No, tak: tow. Wiesław wiecznie żywy, a hejt jest i będzie, zawsze, wszędzie!Gdy Mierzwa-Kalina śpiewa, że „zawsze jest w formie”, wierzymy jej. Jest piękna, młoda i nadal głodna sukcesu. Pojawia się jednak sygnał niespełnienia: odziana w cielistą halkę „seksbomba PRL” ustawia oto na szafce z wciąż widocznymi sylwetkami kobiety i mężczyzny cztery kieliszki, nalewa do nich alkohol i po kolei wypija. Jej mowa staje się nieco labilna. Wypowiada coś jakby metatekst, wychodząc poza swój realistyczny portret: mowa jest o artystce jako znaku towarowym. A przecież sama bohaterka (zmarła w 1991 roku) nie była w stanie przewidzieć ani nawet wyobrazić sobie, że jej spadkobierczyni Aleksandra Wierzbicka – osobista opiekunka w ostatnich latach życia gwiazdy – opatentuje dwadzieścia lat po jej śmierci „Kalinę Jędrusik” właśnie jako znak towarowy! Zaraz, zaraz! Czyżbyśmy przebywali z naszą bohaterką po drugiej stronie zamglonych luster – w zaświatach, w dodatku takich, z których bardzo dokładnie widać wszystkie nasze zasługi oraz grzeszki? Po czymś takim logiczną kontynuacją wydaje się piosenka Nie fragmenty przedstawienia dotyczą pożycia pary Jędrusik-Dygat, czyli jednej z najatrakcyjniejszych, najbardziej fascynujących par w historii PRL. Przerywnikiem jest tutaj odgrzany z powodzeniem przez naszą bohaterkę przedwojenny hit Zuli Pogorzelskiej Bo ja się boję sama spać, któremu towarzyszą kolejne, ciut już nudnawe zmysłowe wygiby Mierzwy-Kaliny. Gdzieś w tych okolicach mamy wysilony chwyt z brodą – próbę nawiązania przez aktorkę bezpośredniego kontaktu z siedzącym w pierwszym rzędzie widzem płci męskiej, któremu bohaterka zwierza się z bardzo bliska ze swych erotycznych wspólnym życiu po zawale Stasia, o jego „seksualnej emeryturze” i o licznych tolerowanych przezeń romansach małżonki Mierzwa-Kalina opowiada podczas „rozmowy telefonicznej” z niejaka Elką, zajadając ze smakiem cienkie parówki, maczane ze zmysłową lubością w jakiejś mazi spoczywającej na talerzu (zapewne w musztardzie). Część z tych zwierzeń jest bezpruderyjnie wyśpiewana. W trakcie owego wyśpiewywania bohaterka czyni bardzo znaczący gest: przekreśla grubą krechą kredy narysowany na początku wizerunek pary trzymającej się za ręce. Po czym kończy piosenkę potężnym westchnieniem z parówką w ustach. Scena ta razi bezguściem tudzież nachalnością i nie trzeba być tow. Wiesławem, żeby ciut się nią „zniestrawić”. Tylko ta gruba krecha jest tu czymś wartościowym i naprawdę znaczącym w kontekście całości ma sensu opisywać tego, co dalej – już z grubsza wiemy, „co było grane”. Odnotujmy tylko jeszcze wspaniałe, dramatyczne SOS zaśpiewane przez Kalinę ściśniętą w środku malutkiej, niziutkiej szafki, z bosymi stopami i dramatycznie wyciąganymi na zewnątrz dłońmi, no i nieśmiertelnego Romea, wykonanego przez Annę Mierzwę z subtelnością oraz ironią, które dorównują oryginałowi. A najsugestywniejszy, ostatni fragment spektaklu – ten o powolnym, nieuchronnym, nieubłaganym odchodzeniu artystki w strefę niepamięci, a potem niebytu, został tu już po trosze opisany. Dodajmy tylko jeszcze, iż gdzieś na początku tego grand final mamy tragiczną opowieść o zmarłej córeczce i o macierzyńskim niespełnieniu. Nasza bohaterka przyciska bezradnie do siebie poduszkę, a potem zdejmuje perukę „seksbomby” i stoi przed nami bezradnie, z przylizanymi, „uklepanymi” blond włosami (Jędrusik była naturalną blondynką). Od ust odchodzi jej krecha rozmazanej kończy się rozbudowaną, długą wokalizą aktorki-pieśniarki oraz kolejnym dynamicznym, dramatycznym solo na gitarze (pierwsze było przez Nowikowa zagrane po relacji o śmierci Dygata).Atutem tego spektaklu jest niewątpliwie wokalny i aktorski talent Anny Mierzwy, która bez kłopotu, swobodnie jest w stanie pokonać wszelkie trudności w aktorsko-piosenkarskiej interpretacji trudnych przecież i niebanalnych utworów z repertuaru Kaliny Jędrusik. Skalę swego talentu aktorskiego ujawnia ona pod koniec, kiedy z agresywnej trzpiotki przeistacza się w kobietę dojrzałą, ciężko doświadczoną, zepchniętą na margines. Kolejnym atutem jest opracowanie muzyczne spektaklu oraz perfekcyjnie grający instrumentaliści. Trochę zastrzeżeń można i trzeba mieć do scenariusza, którego autorka za wszelką cenę chciała nam pokazać „całą Kalinę”, spłycając niektóre motywy z jej bogatego życiorysu. Trochę więcej umiaru mogła też wykazać reżyserka Agata Biziuk, bo życie „seksbomby” można jednak, moim zdaniem, pokazać bez „dialogów” z przemówieniem tow. Wiesława, bez popadania w tanie „tico-tico, erotico” rodem z wysilonych reality shows podrzędnego sortu no i bez zaczepiania widza, który np. może zareagować agresywnie na prowokację aktorki. I co wtedy? Gdzieś blisko będzie strażak?Wróżę temu spektaklowi długi żywot. Niech trwa – Kalina Jędrusik i Anna Mierzwa niewątpliwie na to Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w PoznaniuKalinamonodram muzyczny Anny Mierzwykoncepcja, wybór piosenek i wykonanie: Anna Mierzwareżyseria: Agata Biziukscenografia i kostiumy: Justyna Przybylskatekst i dramaturgia: Magdalena Zaniewskaaranżacje muzyczne: Krzysztof „Wiki” Nowikowruch sceniczny: Kamil Guzywideo: Krzysztof Blokzespół muzyczny: Krzysztof „Wiki” Nowikow (gitara), Mieszko Łowżył (perkusja), Stanisław Pawlak (instrumenty klawiszowe), Piotr „Max” Wiśniewski (gitara basowa)premiera: 16 lut 10 10:00 Ten tekst przeczytasz w 6 minut Nie wykręca się od ekskluzywnych genów, wie, ile im zawdzięcza. No właśnie - ile? Tylko wiele czy aż wszystko? Charlotte Gainsbourg - wielka sztuka czy ładnie ubrana ściema? Będzie chirurgicznie. Bo po pierwsze - operacja mózgu. Traumatyczne doświadczenia i męka bezczynności w trakcie koniecznej, rocznej rekonwalescencji to przyczyna (bo głupio powiedzieć: "inspiracja", choć samą zainteresowaną ewidentnie do takiej retoryki ciągnie). "IRM" - to skutek. Trzecia w ogóle i druga dorosła płyta Charlotte Gainsbourg. Enigmatyczny tytuł to skrót od francuskiej nazwy specjalistycznego badania - rezonansu magnetycznego mózgu - któremu Charlotte była wielokrotnie poddawana po feralnym wypadku na nartach wodnych. "Pamiętam, że leżałam w tym czymś i myślałam o piosence. Dźwięk wydawany przez urządzenie był irytujący, ale rytmicznie też interesujący. Chciałam zrobić z tego piosenkę. Beck (prestiżowy producent albumu - przyp. red.) uznał to za dobry pomysł. Po wypadku spędziłam rok, nie pracując, i to było piekielnie trudne. Poświęciłam wiele czasu, by poczuć się lepiej. I to było traumatyczne". Paradoks? Tak, jak sama Gainsbourg. Wydane właśnie "IRM" nie jest płytą nachalnie konfesyjną. Powściągliwa, skromna, niemal zachowawcza - jak Charlotte. Pozornie, bo przede wszystkim przecież diabelnie hipnotyczna. Muzyka tła? Być może. Ale miej odwagę zignorować takie tło! Nie wypada, a przykład idzie z góry. Choć bywa, że programowo speszona Gainsbourg śpiewa zza zasłony (autentyczny przypadek, ona się wstydzi) i sama nie komponuje, pracować chcą z nią najlepsi. "IRM" nagrywała z Beckiem, regularnie kursując pomiędzy Paryżem a Los Angeles, gdzie mieści się jego studio. "Ważne było to, że Beck nie zrobił wszystkiego sam i nie postawił mnie przed gotowymi piosenkami. Chciałam współudziału. Zazwyczaj więc puszczał mi pojedyncze bity i obserwował. Kiedy zauważył, że któryś szczególnie mi się podoba, na jego bazie budował resztę. Jest coś spontanicznego w muzyce, udzielają ci się nastroje, które towarzyszyły jej powstawaniu. IRM to płyta wielu emocji, bo przez te półtora roku nagrań towarzyszyły mi różne stany. Słyszę to. Zresztą Beck na samym początku zapytał mnie, jak chcę, żeby ten album brzmiał. Nie miałam pojęcia. Nie chciałam mieć, nie chciałam być precyzyjna". Klasa matki, szaleństwo ojca. Czyli naprawdę jaka jest, nie wie nikt. Buc, pijak, playboy. Bohater narodowy. To tatuś. Rozmemłany tupeciarz, który uroczo zbeszcześcił Whitney Houston w publicznej telewizji (przeszperajcie archiwum YouTube). I jego księżniczka. Nieletnia, niewinna, nielegalna. Nagrali duet, "Lemon Incest", kiedy Charlotte miała zaledwie 12 lat, prowokując jeden z największych skandali w historii francuskiej piosenki. Gainsbourg jeszcze długo musiał dementować oskarżenia o pedofilię, których przysporzył mu sugestywny tekst o fizycznej fascynacji dziecka i dorosłego. I jej nieprzyzwoite szorty w teledysku. Dyskusyjny singel zachęcił sprytnego tatusia do kolejnego ciosu - wyprodukował pierwszą płytę Charlotte, "Charlotte Forever". Może dlatego z samodzielnym debiutem czekała do 35. urodzin - gdy będzie choć odrobinę wolna od brzemienia ojca. A może jednak nie? "Porównuję się do niego, wciąż. Muszę. Nie ma ucieczki". Nie tylko ona. Recenzje "5:55" grzmiały porównaniami do genialnej muzyki Gainsbourge'a. Zaakceptowała to z tradycyjnie kamienną miną. Ale przy okazji tamtej płyty uderzyło jeszcze coś. Muzycznie Charlotte Gainsbourg jest niedopuszczalnie wręcz niesamodzielna. Dziś Beck, wtedy muzycy francuskiego duetu Air, Jarvis Cocker i Neil Hannon, lider The Divine Comedy. Też piętno ojca? Ilu płyt by nie nagrała, nie wyzwoli się. I ilu ról by nie zagrała? To już trochę inna historia. Charlotte miała 13 lat, gdy zadebiutowała w kinie. W 1984 roku zagrała w filmie "Słowa i muzyka" obok Catherine Deneuve i Christophera Lamberta. "Chciałam zrobić wszystkim na złość. Całe swoje dzieciństwo spędziłam na planie z matką. Ona pracowała, ja starałam się siedzieć cichutko. Gdy pozowała do różnych sesji nago - udawałam, że mnie nie ma. Obserwowałam, chłonęłam atmosferę, byłam niewidzialna. Gdy nagle wyjechałam na plan - stałam się najważniejsza. Ale przede wszystkim wolna. Mogłam robić, co chcę, chodzić spać, kiedy chcę, być, kim chcę. Wreszcie stanowiłam sama o sobie". Okazało się, że ma talent. Jej obecność przed kamerą niosła ze sobą prawdę, rzadko spotykaną u tak młodych osób. Miała świadomość swojej siły, wiedziała, że implikuje szereg emocji. Zawsze tych skrajnych. Pożądanie, fascynację, ból - wszystko autentyczne. Była okrutnie młoda, odczuwalnie. "Źrebaczek…" - pisał wówczas jeden z francuskich magazynów. Chwalono ją za surowe, płochliwe piękno - to po matce miała odziedziczyć te cechy. Ojciec zaopatrzył ją w nonszalancję, poczucie wyższości. Charlotte wiedziała, że nie ma klasycznej urody, nie jest łatwa w odbiorze, jest inna - zrobiła z tego atut. Gdy w 1986 roku nagrała pierwszą płytę, nie było jeszcze jasne, czy zostanie aktorką czy piosenkarką. Kiedy dwa lata później wystąpiła u legendy Nowej Fali Agnes Vardy w "Kung-fu Master", wydawało się to przesądzone. Ale na pytanie dziennikarza: "Kim chce zostać?", 17-letnia wówczas dziewczyna odpowiedziała: "Córeczką tatusia". Na zawsze. Świat dostrzegł w tym niezdrową perwersję, w najlepszym razie - zblazowaną nastolatkę, skrzywione przez blichtr show-biznesu dziecko słynnej, skandalizującej pary. Spisano ją na straty, talent odziedziczony po przodkach nie gwarantuje sukcesu, bezczelne teksty to za mało, by zaistnieć. Charlotte zagryzła wargi i grała dalej. To nic, że w mało znaczących francuskich produkcjach. Nadal fascynowała, wzbudzała zainteresowanie, ale te uczucia graniczyły już ze strachem, niezdrowym, chorym strachem. Harda, niezależna, ambitna. I sama przestraszona. Ponoć żyła na granicy. A rock and roll to nie przelewki. Choć w 1985 roku dostaje Cezara dla najbardziej obiecującej młodej aktorki za rolę w filmie "Złośnica", środowisko przygląda jej się z rezerwą. Bardziej nawet niż czeka - liczy na to, że pójdzie w ślady ojca, roztrwoni swój talent, przebawi, przehula, prześpi. Ale w jej wypadku życie i scena zawsze stanowiły komplementarne połówki. Gdy grała zachowawczo, bezpiecznie - niebezpiecznie żyła. Gdy zaczęła bezpiecznie żyć - zawodowo postawiła wszystko na jedną kartę, zaczęła przyjmować bardziej odważne role w ambitnych, artystycznych, nierzadko kontrowersyjnych projektach. Oczywiście nim przeszła tę metamorfozę, musiały się zdarzyć dwie rzeczy. W 1988 roku dostaje kolejną nominację do Cezara, ale już wie, że to nic nie znaczy. Że to nagroda pocieszenia, poklepanie po ramieniu francuskiego establishmentu. A ona nie może być bardzo dobra, musi być najlepsza. W 1992 roku poznaje swojego przyszłego męża, Yvana Attala, na planie francuskiego filmu "Amoureuse". Lecz by dostrzec w tym szansę dla siebie, musi pozwolić odejść dzieciństwu. Musi przestać być córką. Pardon, córeczką tatusia. Serge Gainsbourg umiera w marcu 1991 roku - świat nie staje w miejscu… Charlotte kończy z życiem w cieniu ojca. Przestaje na siłę udowadniać, że jest coś warta, że coś potrafi. Wybiera spokojne, mieszczańskie życie u boku Yvana. Zaczyna ryzykować, ale już tylko przed kamerą. I wygrywa. Zawodowo rozkwita. Aktorski fenomen Charlotte Gainsbourg polega na tym, że może zagrać w przeciętnym filmie i stworzyć nieprzeciętną rolę. Tak było w "Jane Eyre" Franca Zeffirelliego, w "Annie Oz" Erica Rochanta. W 2000 roku dostała kolejnego Cezara za drugoplanową rolę w "Gwiazdkowym deserze". Wzięła udział w serialu telewizyjnym na podstawie wielkiej francuskiej klasyki, czyli "Nędzników" Victora Hugo. Uspokoiła się, wychowywała dzieci, robiła mężowi obiady. I czekała. Na odpowiednią rolę, właściwą historię, odważnego reżysera, który zatrudni europejską aktorkę ze śmiesznym akcentem, wystającymi łopatkami i nogami jak patyki. W 2003 roku gra u Guillermo Arriagi w nominowanych do dwóch Oscarów "21 gramach", w 2007 roku pojawia się w "I'm Not There" - filmowej iluminacji inspirowanej życiem i twórczością Boba Dylana. W 2009 roku dostaje Złotą Palmę w Cannes za rolę w filmie Larsa von Triera, "Antychryst". Na festiwalu zmęczona, zawstydzona szumem, jaki towarzyszy filmowi, ale twarda, odpierająca ataki, nieprzejednana. Przekonana do artystycznej wizji duńskiego reżysera. Von Trier obrażony przyjęciem "Antychrysta" ucieka z Cannes - Charlotte zostaje do końca. Przyjmuje każde zaproszenie na wywiad, otwarcie rozmawia o swojej pełnej poświęcenia roli. "Byłam nieco przerażona, gdy Lars zaproponował mi udział w swoim filmie. Marzyłam o pracy z nim, ale nie wiedziałam, czy będę w stanie tak się obnażyć. Zamiast dyskusji o tym, co powinnam zrobić, a czego nie, Lars rozebrał się do naga i powiedział: Zaufaj mi. To śmieszne oczywiście, w pierwszym momencie zaczęłam się śmiać. Ale im dłużej o tym myślałam, tym miałam większą świadomość, że ten człowiek mnie nie skrzywdzi. Zawsze, jeśli tylko mnie poprosi, wezmę udział w każdym jego następnym projekcie. Być może jest skandalistą, jest nieobliczalny, ale nie jest wyrachowany. To artysta, który jest szczery wobec swoich aktorów i wobec swojej widowni". Takie podejście wyróżnia aktorkę nie tylko spośród grona francuskich gwiazd. Branie odpowiedzialności za swoje czyny, swoje role, swoje pasje. Jej każdy gest coś znaczy, nie ma tu przypadkowości. Wszystko jedno, czy gra w naiwnej francuskiej komedyjce "Układ idealny" czy przeintelektualizowanym dramacie Patrice'a Chereau "Persecution" (chłodno przyjętym w zeszłym roku w Wenecji) - potrafi nadać swojej bohaterce psychologiczną głębię, prawdę, wynikającą nie ze scenariusza, ale z próby obrony każdej postawy życiowej. Świadoma swojego magnetyzmu, dojrzalsza o własne doświadczenia, próbuje coś powiedzieć nie tylko o otaczającym ją świecie, ale i o kondycji współczesnej kobiety. Gdy w Cannes mówiło się, że dostała Złotą Plamę, bo pozwoliła Larsowi von Trierowi wyciąć sobie łechtaczkę, powiedziała: "Gdy pierwszy raz zobaczyłam w całości zmontowany film, poczułam się niepewnie. Wobec dziennikarzy, wobec Larsa. Ale to był moment. Jestem przekonana, że ci najbardziej oburzeni podnosili głos, bo odnaleźli cząstkę prawdy o sobie. Przerażającej, dojmującej prawdy. Ja już wiem, na co mnie stać. Czuję się oczyszczona". Gdy skandynawscy dziennikarze komentowali jej wystąpienie na francuskim festiwalu, jeden z nich powiedział: "Być może Charlotte nie ma łechtaczki. Ma za to największe jaja…". Nieco dosadne stwierdzenie, ale istotnie Gainsbourg to nieprawdopodobna siła. Zbudowana z niejednoznaczności, a przy tym z precyzji. Kontrasty, konsekwencja, świadomość. Kobieta dziecko. Jedna z nielicznych, które potrafią być delikatne, a przy tym perwersyjne. Piękna i brzydka jednocześnie. Skromna i wyuzdana, pewna siebie, a nieśmiała. Tylko ona potrafi patrzeć na wszystkich z wyższością, choć przed chwilą została poniżona. Filigranowa postać - kalejdoskop znaczeń. Co ciekawe, aktorka rzadko kiedy podnosi głos - mówi prawie szeptem, zarówno w filmach, jak i w życiu. I w piosenkach też. Tak jakby chciała podzielić się z nami ważnym sekretem. Jakim? Nawet na to nie liczcie. Data utworzenia: 16 lutego 2010 10:00 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj. Kim naprawdę jesteś? Słynne reality show powraca! Big Brother 2019 jest już emitowane na antenie telewizji TVN. W jednym domu 90 dni spędzi ze sobą 16 osób całkowicie odmiennych pod względem doświadczeń i zachowań. W tym czasie mogą się ujawnić się cechy charakteru, o których sami nie mieli pojęcia. O tym mówi też tekst piosenki z Big Brothera 2019. Na znajdziecie słowa utworu Kim naprawdę jesteś? Kim naprawdę jesteś? - piosenka z Big Brothera 2019 śpiewana jest przez Natalię Capelik-Muiangę. Tekst utworu to coś, co interesuje wielu fanów reality show. Program powrócił po wielu latach na antenę telewizji TVN. W jednym domu na prawie trzy miesiące zostaje zamkniętych szesnaścioro uczestników. Wszyscy mają za sobą różne doświadczenia i prezentują całkowicie odmienne charaktery. W domu Wielkiego Brata będą poznawać nie tylko innych uczestników, ale też samych siebie. Właśnie do tego odnosi się tekst piosenki Kim naprawdę jesteś? Warto poznać te słowa. Przeczytaj też: Big Brother 2019 - kim jest Wielki Brat w nowej edycji? piosenka z Big Brothera 2019 - tekst Kim naprawdę jesteś? Piosenkę Kim naprawdę jesteś? napisano specjalnie na potrzeby programu. Do jej wykonania zaproszono uczestniczkę The Voice of Poland 9 - Natalię Capelik-Muiangę. Słowa piosenki mówią o zaufaniu do innych osób i do samych siebie. Ważnym aspektem jest odkrywanie własnego charakteru. Utwór Kim naprawdę jesteś? słyszymy we fragmencie podczas czołówki programu. W sieci jest jednak pełne wykonanie piosenki. Natalia Capelik-Muianga zaśpiewała ją podczas prezentacji uczestników Big Brothera 2019. Poniżej znajdziecie tekst piosenki z Big Brothera 2019 i posłuchacie samego utworu. Gdy byliśmy jeszcze dziećmiNikt nie myślał, jak to będzieCzym może nas zaskoczyć droga Gdy byliśmy jeszcze dziećmiNikt nie mówił, jak to będzieCzym, wolnym już do końca Tyle słów, tyle twarzy skrywa każdy z nasKim naprawdę jesteś?Którą z nich mi pokażesz, gdy nadejdzie czas?Nie zaufam ci i tak Kim naprawdę jesteś?Kim naprawdę jesteś?Tyle słów, tyle twarzy skrywa każdy z nasKim naprawdę jesteś?Kim naprawdę jesteś? Kiedyś wszystko było prostszeNikt nie mówił nam, jak mamy żyćWciąż pamiętam tamte chwile Dziś tak trudno być znów sobąMówić Nie, gdy wszyscy mówią TakIdź do końca swoją drogą Tyle słów, tyle twarzy skrywa każdy z nasKim naprawdę jesteś?Którą z nich mi pokażesz, gdy nadejdzie czas?Nie zaufam ci i tak Kim naprawdę jesteś?Kim naprawdę jesteś?Tyle słów, tyle twarzy skrywa każdy z nasKim naprawdę jesteś?Kim naprawdę jesteś? Kim naprawdę jesteś?Tyle słów, tyle twarzy skrywa każdy z nasKim naprawdę jesteś?Kim naprawdę jesteś? Kim naprawdę jesteś? Moje konto Wielki sport, wielkie emocje. Tak można podsumować VIII edycję turnieju piłki nożnej Hattrick Cup 2022, która przeszła do historii. Hattrick zwyciężył w obydwu kategoriach wiekowych tzn. w roczniku 2014 oraz ... Perełka- tak można nazwać film, który ukazał się na stronie TVP o naszym mieście. Prawie 20 minut wspomnień, czasu, który uciekł bezpowrotnie. Czy ktoś rozpoznaje siebie na tym filmie? Poniżej prezentujemy link do ... Już w najbliższą niedzielę, 5 czerwca, zapraszamy na "Kanary" do Konradowa, gdzie odbędzie się Amatorski turniej piłki siatkowej trójek na piasku. Jak się udało dowiedzieć portalowi, będzie to cykl ośmiu turniejów dla ... Mecz XXX kolejki, piłkarskiej klasy okręgowej pomiędzy GKS-em Głuchołazy, a Orłem Reńska Wieś zapowiadał się ciekawie. Był to pojedynek trzeciej z piątą drużyną II grupy klasy okręgowej. I na tym można byłoby ... Tak można określić to co w ostatnich dniach dzieje się w naszym mieście. Wczoraj podjęto uchwałę o podziale Centrum Kultury. Nasz włodarz i jego kochana Rada Miejska, 21 osób "rycerze ... Dni Głuchołaz zbliżają się wielkimi krokami. Już tylko 58 dni pozostało do wyjątkowego święta miasta. Dni Głuchołaz odbędą się w terminie od 10 do 12 czerwca 2022 r. Będą elementem ... Chór Capricolium po dwóch latach przerwy powraca, aby uświetnić uroczystości związane z Triduum ... Szanowni Mieszkańcy, Gmina Głuchołazy solidaryzuje się z Narodem ukraińskim. W obliczu zaistniałej sytuacji samorząd Gminy Głuchołazy podjął działania umożliwiające przystosowanie obiektu ... W niedzielę przed północą doszło do śmiertelnego wypadku na drodze wojewódzkiej 411. Służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o wypadku pomiędzy Nowym Świętowem a Przełękiem. Kierujący samochodem ... "Witam, piszę w sprawie incydentu który dzieje się wraz z opadami śniegu. Kiedy śnieg spadnie na jezdnie to na drugi dzień pojawia się popiół z pieca, jest to tani zamiennik soli oraz piasku. Pytanie dla ... Już za kilka dni wchodzi w życie nowy rozkład jazdy PKP. Niestety tak dobre dla wielu mieszkańców, studentów połączenie bezpośrednie z Wrocławiem zostanie zastąpione ... Dziś w nocy w Podkamieniu w powiecie nyskim, na drodze wojewódzkiej 411 doszło do tragicznego wypadku. 41 letni mieszkaniec miasta, został potrącony przez busa. ... .twentytwenty-after-label::before { content: ... Na dwie kolejki przed końcem zakończenia rundy jesiennej piłkarskiej klasy okręgowej, GKS Głuchołazy został lderem, kosztem prudnickiej Pogoni, która w hicie XV kolejki, uległa na wyjeździe Sudetom Bugrabice 0-1. ... Głuchołazianin, Bartek Przedwojewski zaprasza do Głuchołaz na wspólne bieganie w pięknej scenerii okolic Góry Chrobrego, oraz oczywiście nie zabraknie biegu po 300 ... Dwie wygrane i porażka. A co za tym się kryje? O dwóch wygranych naszych drużyn, można powiedzieć w przypadku GKS-ów Głuchołazy. Występujący w klasie okręgowej, GKS, pokonał po bardzo ciekawym ... 14 medali zdobyli nasi zawodnicy w Mistrzostwach Polski Dzieci w Karate Tradycyjnym w Zielonej Górze. Pierwsze miejsca konkurencja kata zdobyły: .twentytwenty-after-label::before { content: ""; } ... Coraz bliżej końca zbiórki pieniędzy na odnowienie mogiły powstańca śląskiego pana Leona Woźnicy. Już tylko dwa dni pozostało do zamknięcia zbiórki. Stowarzyszenie z Głuchołaz dostało dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego na ten ... Inaczej nie mogliśmy nazwać tytułu tego artykułu. Mija kilka tygodni od dewastacji naszej "perełki" czyli szaletu, który zamiast służyć ludziom po prostu służy, ale jako miejsce spoczynku wandali itp. Wstyd jakich ... Dzisiaj 28sierpnia 2021 doszło do nieszczęśliwego wypadku przy wieży na Kopie Biskupiej w Górach opawskich . Służby ratownicze dostały zgłoszenie o godzinie 16:17. Ze zgłoszenia wynikało że ... Rozpoczęły się prace ziemne związane z rozbudową Cmentarza Komunalnego w Głuchołazach. Niestety liczba odchodzących osób w naszej gminie z roku na rok wzrasta i niestety potrzebna była ... W rozegranym w sobotę Amatorskim Turnieju Siatkówki Plażowej drużyn 3-osobowych wystartowało 11 drużyn. W kategorii poniżej 175 cm najlepsi okazali się Sople. Na miejscu II uplasowała się drużyna o nazwie ... Dzisiaj około godziny 19 w Jarnołtówku, .Górach Opawskich na skałkach Piekiełko mężczyzna spadł ze ścianki skały. Zdarzenie miało miejsce w nieczynnym kamieniołomie Piekiełku pod szczytem ... Widoki naprawdę będą cieszyły nie tylko miłośników Głuchołaz, ale zapewne przyszłych turystów, którzy chcą odwiedzić nasze miasto. Kolejną niespodziankę zrobiła nam firma gissnet..pl Tym razem ... W rozegranym w sobotę Amatorskim Turnieju Siatkówki Plażowej drużyn trzyosobowych wystartowało 10 drużyn. Do turnieju przystąpiło 6zespołów w kategorii +175 cm, oraz ... Wygrana dawała nadzieję na pozostanie w IV lidze, przegrana spadek. Niestety po bardzo dobrym meczu w wykonaniu piłkarzy GKS-u Głuchołazy, drużyna prowadzona przez Wojciecha Lasotę, uległa ... Leśna - obiekt westchnień seniorów i tych, którzy jeszcze w latach 90-tych zażywali kąpieli w jednym z najpiękniej położonych basenów w kraju ponownie trafi pod młotek. Do takiej miało dojść nieco wcześniej za sprawą ... Po sukcesie w MP nauczycieli w wyciskaniu sztangi leżąc, Daniel Szenawa obrał sobie kolejny cel. Zostać mistrzem Polski w kulturystyce. ... O sprawie dowiedzieliśmy się z fb. To się nie mieści w głowie. Poniżej prezentujemy treść, którą publikujemy. Nie pozwolimy na bestialstwo. .twentytwenty-after-label::before { content: ""; } ... My, strażacy Ochotniczej Straż Pożarnej w Bodzanowie zwracamy się do Was o pomoc finansową w zakupie nowego samochodu ratowniczo - gaśniczego. W roku 2021 dostaliśmy realną szansę wymiany naszego 40-to letniego ... Zostały zaprezentowane prace wykonane przez kreatywne kobiety naszego miasta, stworzone z pasji, zamiłowania, predyspozycji oraz wrodzonego talentu. Malarstwo, ceramika, fotografia, poezja to jedynie nieliczne umiejętności Głuchołazianek, które z zaangażowaniem emocjonalnym podchodzą do tego czym się zajmują. Pani Elżbieta Śnieżek, która od dwóch lat uczęszcza na zajęcia ceramiczne prowadzone przez panią Renatę Kukla opowiada z rozrzewnieniem i entuzjazmem, że nawet nie była świadoma, że jej ambicje związane są właśnie z ceramiką. Zapytana w jaki sposób odkryła w sobie to zamiłowanie odpowiedziała „Warto czegoś spróbować, żeby czegoś się o sobie dowiedzieć”. Bardzo spodobała mi się ta sentencja. Foto: Renata Kukla. Na sali widowiskowej program artystyczny rozpoczęła pani Olga Warowiec śpiewając utwór „Ja śpiewam piosenkę” pod akompaniamentem pana Mariusza Lewicza. Następnie na scenie wystąpiły panie: Zofia Tarchała oraz Barbara Turska, które deklamowały, recytowały wiersze. Również pani Patrycja Prochot – Sojka przeczytała fragment książki własnego autorstwa „Baj-o-dużenie” oraz reportaż z wojny rosyjsko – gruzińskiej. Wystąpiły p. Anna Kisiel i Klaudia Wilkowska w tańcu pt.” Mgnienie”. Wszystkie kobiety, które wystąpiły i których prace zostały uwidocznione zasługują na podziw i uznanie: Barbara Andrzejewska, Grażyna Baran, Beata Baran – Michałek, Danuta Czapla, Urszula Cichocka, Joanna Duda, Maria Fiałkowska, Ewa Hojda, Alicja Jamróz, Ewa Kazula, Anna Kisiel, Marta Kluczewska, Aleksandra Kosińska, Marta Landwójtowicz, Sylwia Łakoma, Dagmara Łysek, Anna Malinowska, Beata Napiontek, Katarzyna Ostrowska, Wiktoria Otremba, Anna Prościak, Beata Puzia, Barbara Reszka, Alicja Różyk–Myrta, Irena Rup, Katarzyna Rychel, Jadwiga Rytko-Herman, Iwona Siemion, Małgorzata Sosulska, Jolanta Szmyt, Joanna Sznajder, Elżbieta Śnieżek, Zofia Tarchała, Agnieszka Tomczyszyn-Harasymowicz, Barbara Turska, Olga Warowiec, Teresa Wilk, Klaudia Wilkowska, Alicja Witkowska, Maria Wróbel. Reasumując: spotkanie, które zostało zaaranżowane przez Centrum Kultury okazało się doskonałym przedsięwzięciem. Intencja, cel, aby ukazać kobiety i ich pasje, żeby zostały zauważone i docenione to godny pochwały pomysł. Wiele kobiet, o których wczoraj nie wspomniano posiadają talent, lecz z nieśmiałości pozostają w ukryciu. Należy te kobiety zmotywować, aby ukazały światu to czym mogą się pochwalić. Należy przytoczyć tytułowe słowa „Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt”. Bardzo adekwatne wyrażenie odnoszące się do wielu kobiet. Najnowsze wiadomości Kolejne artykuły Najnowsze ogłoszenia Przydatne Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki. Więcej o ciasteczkach...Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności. Zanim przejdziesz do serwisu, prosimy zapoznać się ze zmianami w zakresie przetwarzania Twoich danych osobowych. Aby sprawdzić, czego dotyczy zgoda na przetwarzanie danych Kliknij tutaj. Akceptuj Zgodnie z wymogami prawnymi nałożonymi na nas przez Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE przyjęliśmy nową politykę prywatności, w której wyjaśniamy w jaki sposób zbieramy, przetwarzamy i chronimy wasze dane osobowe. Przypominamy ponadto, że dla prawidłowego działania serwisu używamy informacji zapisanych w plikach cookies, korzystamy z nich też do celów statystycznych i reklamowych - również tych profilujących użytkownika wedle jego zainteresowań. Używamy informacji zapisanych za pomocą plików cookies i podobnych technologii w celach technicznych, reklamowych, statystycznych oraz by dostosować Serwis do indywidualnych potrzeb Użytkowników. W ustawieniach przeglądarki internetowej można zmienić ustawienia dotyczące wszystkich powyższych plików cookies, choć serwis może bez nich nie działać poprawnie. Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie cookies we wskazanych powyżej celach, prosimy o zmianę ustawień w przeglądarce lub opuszczenie serwisu. Aktualności Moje konto Menu Portal Ogłoszenia Nekrologi. Ślij (bezpłatne) poprzez formularz w zakładce Redakcja. Galeria nie zawiera żadnych obrazów. Co, gdzie, kiedy? Bieżące imprezy i zaproszenia. Organizujesz imprezę? Ślij plakat do nas.

naprawde jaka jestes nie wie nikt tekst piosenki